Hej, za pasem weekend. Na dobry jego początek, polecam napój, który rozweseli nawet najsmutniejszą minkę. Było już bezalkoholowe Mojito, była cytrynowa bomba a dzisiaj prawdziwa lemoniada! Pyszna i orzeźwiająca propozycja dla spragnionych wspomnień lata. Dziś chciałem opowiedzieć o lemoniadzie z prądem.
Wiesz już zapewne, że ubóstwiam miętę. Według mnie. nie ma lepszego połączenia od mięty z cytrusami. Zarówno w kwestii smaku jak i zapachu. Co jest najważniejsze w lemoniadzie? Żeby była słodko-kwaśna, orzeźwiająca i zimna, aby chłodziła wnętrzności jak poranek w styczniu. No i żeby gasiła pragnienie! Z tym, że pić tę lemoniadę, to jak gasić ogień benzyną.
Po pierwszej szklaneczce, chcesz następną i koleją… Fenomenem tego napoju jest to, że poza przesłankami do idealnej lemoniady, człowiek staje się po nim jakiś weselszy. Zupełnie nie mam pojęcia dla czego… A może to sprawka wody ognistej?



Dodaj komentarz