Niagara Falls

, ,

Trochę z premedytacją, ostatnio wybieram koktajle do fotografowania na podstawie dekoracji. Smak chwilowo zszedł na drugie miejsce… Stało się to z powodu Syfilisu, którego stałem się posiadaczem. Tfu Physalis-u, czyli Miechunki. Aby była w jak najlepszej kondycji, i nic się nie zmarnowało, owoc ten pozował mi nad wyraz często.

Muszę przyznać, że Niagara, to ciekawa kompozycja. Wódka, curacao (triple sec), sok z cytryny, syrop cukrowy i piwo imbirowe. To wszystko, co znajdziesz w jej składzie. Jest to koktajl, który mimo, że ma łagodny smak – to czujesz, że kopie (jeśli wiesz co mam na myśli). Zaskoczyła mnie tu miechunka. Odnoszę wrażenie, że kolejność spożywania koktajlu i garnishu ma tu ogromne znaczenie.

Pierwszy łyk i czujesz wszystko, co w koktjalu się znajduje. Najpierw lekki kwasik cytryny, złagodzony cukrem. Później dociera smak piwa imbirowego, w międzyczasie rozgrzewa wódka a na koniec nuta pomarańczy.

Później dociera do Ciebie, że kieliszek jest na tyle wąski, że trudno wsadzić tam dzioba. Dobierasz się więc do dekoracji, coby uprościć konsumpcję. No i teraz wymyślasz… Jak smakuje miechunka? Niektórzy twierdzą, że jak agrest, niektórzy, że jak kiwi jeszcze inni, że jak limonka albo pomarańcz na pomidorze kończąc.

Ale na co nasze swary głupie? Wnet i tak głowa nas załupie… Ale nie o tym… Chodzi o to, że po zjedzeniu Physalisu, kolejny łyk koktajlu, smakuje zupełnie inaczej. Nie czuć już wódki, tylko nuty gorzkich pomarańczy, przełamane delikatnym posmakiem cytryny. Przypadek? Nie sądzę. Jak okiem sięgnąć i uchem zasłyszeć, wszyscy zgodnie twierdzą, że Miechunka w tym koktajlu po prostu musi być!


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *