Mayfair Coctail

,

Historia tego drinka… Tfu… Koktajlu! Sięga lat 20-tych XX wieku. Nie lubię słowa drink. Kojarzy mi się z wódką z colą, albo czymś równie banalnym. Słowo drink obnaża z godności kompozycje, którymi się z Wami dzielę. Jak wtedy, kiedy za czasów studenckich, upadlaliśmy studentów z innych krajów, ucząc jak się pije w Polsce: DRINK DRINK!

Jak już wspomniałem, Myfair Coctail ma już ponad 100 lat. Nazwa nawiązuje do londyńskich jarmarków, które odbywały się właśnie w maju, za panowania Karola II w połowie XVII w. To, co jest charakterystyczne dla maja, to okres w którym kwitnie pewna roślnia. Już od początku maja, do początku czerwca kwitnie goździkowiec korzenny.

Składnikiem specjalnym tego arystokratycznego koktajlu, jest właśnie goździk. Jeden maleńki suszony gwoździk do przybicia ciekawego smaku. Być może zwróciliście uwagę, na czarne kropeczki, unoszące się w kieliszku na którymś ze zdjęć. To nie kurz, ani brud z matrycy aparatu. Trochę mnie poniosło i chyba zbyt mocno rozprawiłem się z goździkiem.

Jaki jest Mayfair? Przede wszystkim dość mocny. Według mnie 1 goździk, zgodnie z przepisem to za mało, bo ginie gdzieś wśród innych składników. Ma mocny ziołowy charakter, spowodowany bazą koktajlu – Ginem. Poza tym, jest lekko cytrusowy, za sprawą likieru morelowego i soku pomarańczowego. No i ma piękny kolor nieprawdaż?

Szczerze, to trochę się zawiodłem, bo kompozycje z likierem morelowym, zawsze zachwycały mnie (w sumie nie tylko mnie) swoją świeżością, mega zapachem i dużą dawką słodyczy. Tu jest tego odrobinę za mało. W każdym razie, warto zmierzyć się z tym koktajlem o bogatej, arystokratycznej historii.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *