Chmurka

,

Na którejś ze stron, uchyliłem rąbka tajemnicy i wspomniałem, że studiowałem geografię. Dzisiejszy post, będzie mocno nawiązywał do zagadnień, które w toku studiów przyswajałem. Mowa tu o jednym z przedmiotów, który zwie się meteorologia. Na meteorologi dowiedziałem się, że chmury można podzielić i nazwać ze względu na swoją budowę, kształt czy sposób powstania. Zatem bohaterem tego posta będzie Cumulus… a może Cumulonimbus?

Chociaż wczoraj, tam gdzie mieszkam, chmurek było mało, ale za to się lało. Lał Łukasz, którego serdecznie pozdrawiam. Łukasz, tak jak ja, ukończył kurs barmański, tyle że dużo wcześniej. W tym miejscu, chciałem Łukasza i jego małżonkę Magdę serdecznie pozdrowić. Dziękuję Wam, za piękne kieliszki Coupe. Na pewno, już niedługo, pojawi się jakaś mała sesja z płynami w ich wnętrzu.

Poza tym, że wczoraj się lało, to dzisiaj specjalnie dla Was, jeden mały Cumulus, zwany potocznie chmurką. Prosty szocik, który niejednej osobie zawrócił w głowie. Mnie uczono, że to szot warstwowy. Ja mówię, że to szot półwarstwowy. Dlaczego?

Szot warstwowy to taki, w którym poszczególne płyny, zdecydowanie się od siebie odcinają. Warstwy są łatwo rozróżnialne i powinny tworzyć mocno kontrastowy efekt przejścia. W takim przypadku, nie można szybko nakładać kolejnych warstw. Trzeba uważać, aby płyny się nie mieszały i nalewać najlepiej po łyżce barmańskiej.

Chmurkę można zaprezentować w dwóch wersjach. Według mnie bardziej efektownej w stylu Cumulus, jak na zdjęciu. Tu nie można patyczkować się z polewaniem składników. Granice warstw muszą być delikatnie zmieszane, wtedy powstaje efekt jak poniżej. Chmurkę można podać też na mocno odciętych warstwach, wtedy robi nam się Stratus. Niestety nie pokażę, jak wygląda, bo mi nie wyszedł i znalazł się w moim przełyku.

Z czego powstaje chmurka? Zazwyczaj z połączenia wody i lodu. Aaaa ta chmurka? Ta Chmurka, to połączenie wódki i likieru brzoskwiniowego. Oba te płyny, tworzą podłoże dla chmurki właściwej, czyli mleczka skondensowanego. Co o niej myślicie? Próbowaliście kiedyś?


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *